bogdanor1 napisał:
Dino ! Bez nerw !
Facet w dymach tylko zaprawiony !!!
Wiecej nic nie potrafi ,wiec pisze byle co ,co mu slina na jezyk nakapie !!!
A w realu -panladny?????-wymieka !
Odwazny jedynie w buzi !!!Bierz to z usmiechem !!! Przestaje juz sie wysilac z pisaniem ,bo nie warto sie takim panem zajmowac
.Sa ciekawsze rzeczy niz czytanie tych bzdetow panaladnego ??? Pozdrawiam !!!

Spoko, to nie ja się denerwuję. Dobrze pasuje tutaj przypowieść o kundelku.
Żył sobie kiedyś kundel podwórzowy, odgrodzony solidnym płotem posesji od świata zewnętrznego. Czuł się bezpiecznie, szczerzył zęby i z pianą na pysku szczekał zajadle na przechodzących obok ogrodzenia, informował otoczenie jaki to on jest mocny, najmocniejszy na całej ulicy, istny król kundli. Tą ulicą dość często przechodził Człowiek, lubił drażnić króla kundli, który dostawał wtedy szału, gryzł z wściekłością stalową siatkę płotu, zdawał się mówić: Rozszarpię cię, niech tylko cię dorwę! Pewnego dnia właściciel zapomniał zamknąć bramę. Człowiek jak zwykle szedł koło płotu, z przyjemnością drażniąc wielkomordego kozaczka, aż doszli do bramy. Wtedy król kundli został zmuszony, aby spojrzeć Człowiekowi prosto w oczy, bez ochronnej bariery ogrodzenia. To było ponad siły kundelka, z podkulonym ogonem uciekł do budy, a Człowiek poszedł za nim. Kiedy tam zajrzał, zobaczył kupę psiego przerażenia, szczerzącą zęby i ujadajacą żałośnie, trzęsącą się jak galareta i robiącą pod siebie, jednocześnie
. To był niesamowity widok. Od tego czasu, król kundli z obesranym podogoniem, szczekał znacznie już rozważniej, a widząc Człowieka uciekał do budy robiąc pod siebie. Ot i cała historia (autentyczna)
.
Życie jest brutalne panieładny, a może lepiej, panie surikatko? Miło, że siedzisz w domu, ułatwiasz tylko...
.
To tyle.
Dino ! Bez nerw !











Spoko, to nie ja się denerwuję. Dobrze pasuje tutaj przypowieść o kundelku.
Żył sobie kiedyś kundel podwórzowy, odgrodzony solidnym płotem posesji od świata zewnętrznego. Czuł się bezpiecznie, szczerzył zęby i z pianą na pysku szczekał zajadle na przechodzących obok ogrodzenia, informował otoczenie jaki to on jest mocny, najmocniejszy na całej ulicy, istny król kundli. Tą ulicą dość często przechodził Człowiek, lubił drażnić króla kundli, który dostawał wtedy szału, gryzł z wściekłością stalową siatkę płotu, zdawał się mówić: Rozszarpię cię, niech tylko cię dorwę! Pewnego dnia właściciel zapomniał zamknąć bramę. Człowiek jak zwykle szedł koło płotu, z przyjemnością drażniąc wielkomordego kozaczka, aż doszli do bramy. Wtedy król kundli został zmuszony, aby spojrzeć Człowiekowi prosto w oczy, bez ochronnej bariery ogrodzenia. To było ponad siły kundelka, z podkulonym ogonem uciekł do budy, a Człowiek poszedł za nim. Kiedy tam zajrzał, zobaczył kupę psiego przerażenia, szczerzącą zęby i ujadajacą żałośnie, trzęsącą się jak galareta i robiącą pod siebie, jednocześnie


Życie jest brutalne panieładny, a może lepiej, panie surikatko? Miło, że siedzisz w domu, ułatwiasz tylko...



To tyle.